» Blog » O nie za głupich kreskówkach i młodzieży minus...
25-02-2009 21:08

O nie za głupich kreskówkach i młodzieży minus...

W działach: Takietam... | Odsłony: 62

O nie za głupich kreskówkach i młodzieży minus...
Dawno niczego nie pisałem, ale bądźmy fair - każdy ma prawo do braku weny i chwili zadumy z kategorii “Nic mi się nie chce”. Uznałem jednak, że przecież nie ma co gasić bloga tylko z powodu nagłego ataku apatii. Tym bardziej, że wlałem w siebie pół litra izotoników czy tam napojów energetycznych, i czuję się jak młody bóg (a wątroba z pewnością chodzi na pełnych obrotach). Dlatego też uznałem, iż tekst rodzący się w mych gorących trzewiach przeleję na nobliwą czcionkę. Inspiracją do tego tekstu była moja wczorajsza rozmowa z niejakim Jormungundem, internetowym funflem który w kwestiach kulturowych ma poglądy bliskie moich. Kiedy skończyliśmy prawić na temat neobolizmu w sztuce nowych mediów, temat zszedł na współczesne kreskówki, Disneya, i “te jedyne słuszne kreskówki” które się oglądało na młodu. Dlatego też, po tym długim wstępie, zapraszam do czytania czegoś w rodzaju polecanki, recenzji, wspomnień i próby zdefiniowania pojęcia “Młodzież-” (która jest odwrotnością pojęcia Młodzież+, naturalnie).

Zacznę od wspominek, bo to część miła i jakże przyjemna. Ok, nie mam 30 lat i z pewnością nie mogę wam opowiedzieć o prawdziwych antykach filmów animowanych. Ale 20 lat w zupełności wystarczy, by w dziecięcych latach rozkoszować się Space Ghostem, He-Manem i Władcami Uniwersum czy Potężnymi Orbotami. Nie wspominając o pełnym pakiecie Polonii1 i RLT7, czyli Yattamanie, Kapitane Tsubasie czy Generale Daimosie. Te kreskówki się kochało - któż nie chciał oglądać kolejnego starcia Szkieletora z He-Manem? Kto nie czuł adrenalinki tętniącej w żyłach, kiedy piłka przelatywała przez krzywiznę planety by trafić do wyłaniającej się nad horyzontem bramki w Tsubasie? Nie trzeba jednak sięgać aż tak daleko w przeszłość. Czyż bowiem nie wystarczą nam Motomyszy z Marsa, M.A.S.K czy cudowne i absolutnie obłąkane The Terrible Thunderlizards (dla tych co nie kojarzą - to te dinozaury komando polujące na ludzi. Kreskówka łączona z Kotem Eek’iem)? Wszystkie te kreskówki łączy to, że nie były takie grzeczne i pozbawione sensu/humoru jak dzisiaj. Oczywiście nie twierdzę, że były “inteligentniejsze”. No bo ciężko nazwać myszy jeżdżące na motorach i zwalczające zło pożywką dla mózgu. Ale teksty i scenariusze miały sens i budowały odpowiednie napięcie, śmieszyły, grały jak trzeba. A dzisiaj? Albo dostajemy pseudo anime o grze karcianej i gówniarzach ratujących świat (Duel masters, Bakugan) , albo coś tak debilnego, że mózg się smaży przy samej czołówce (Mój kumpel z W-F’u jest małpą).

A tutaj, polecanka od mojej przyjaciółki o pseudonimie Magaś… Dziesięć openingów z kreskówek lat ‘80!

Oczywiście, wszelka generalizacja jest zła. Od czasu do czasu pojawiają się kreskówki godne uwagi, zapamiętania a czasem - nawet oglądania! Nie mam jednak zamiaru wypisywać truizmów w postaci epickiego Samuraja Jacka czy jednego, acz kultowego odcinku Korgoth, The Barbarian (kto nie widział, niech biegnie na YouTube - będzie materiał na wpis do bloga pod tytułem: “Czemu do jasnej cholery nie zrobili z tego serialu!?”). Zamiast tego mój wzrok kieruje się na Cartoon Network czy Disney Channel. Kawałek czasu temu pojawiła się kreskówka która spowodowała, że z chęcią (sic!) włączałem telewizor! Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster był niczym poranna bryza, istny powiem fiołkowego aromatu w wszechogarniającej, gnijącej pulpie. Miał wszystko, co było potrzebne do “podobania się”. Fantastyczną wizualizację, świetne scenariusze na odcinki, doskonałą, nietuzinkową muzykę no i barwą galerię łatwych do zapamiętania bohaterów. Wszystko w tym serialu grało jak trzeba i z radością wyczekiwało się na nowy odcinek. Humor był sytuacyjny, ale ten z całkiem wysokiej półki (jak na kreskówki… przynajmniej tutaj nikt się nie śmiał, jak ktoś się przewrócił). A postacie po prostu bajeczne - Chudy, niewyobrażanie miły, szarmancki i naiwny wymyślony przyjaciel. Eduardo, wielki i przerażająco tchórzliwy kloc czy wreszcie szczyt abstrakcji, Coco… samoloto-palmo-kaczka gadająca tylko “Coco” i znosząca wielobarwne jaja z przeróżnymi przedmiotami w środku.

A tutaj, kompilacja scen z… Chees’em. Ten gość budzi we mnie strach (no nie mówcie że nie… Hot Rod Flaming Bunnies).

Jak to jednak zwykle bywa, po 20 odcinku wszystko zaczęło się robić ograne i zwyczajnie znudziło się. I ponownie Cartoon Network zaskoczył mnie wypuszczając Chowdera, kreskówka która po dziś dzień trzyma w mym prywatnym rankingu wysoką pozycję. Fantastyczny pomysł, po prostu absolutnie cudowny świat (wszystko nadaje się do zjedzenia), EPICKA postać Sznycla (Oh, Radda Radda!) i czadowy, niewyobrażalnie absurdalny humor. Jako miłośnik absurdu, zwyczajnie pokochałem tę kreskówkę i walę cytatami z niej przy każdej możliwej okazji (np. “I’ve got a need to Feed!”). Tak powykręcanej i porytej kreskówki nie widziałem od… szlag, nigdy takiej nie widziałem. Jest zwyczajnie szalona. Tego serialu nie da się opisać, ją po prostu trzeba oglądnąć, dlatego też prezentuję wam link do jednego odcinka.

Złote, nieprawdaż? No dobra, gusta są różne, ale miłośników abstrakcyjnego humoru powinno zadowolić. Dla osób wymagających boskich gagów słownych też coś mam. Serial produkcji Disneya! Wiem, dziwne. Tak samo dziwnym było, kiedy dawno dawno temu Walt Disney zaprezentował w kinach dzieło pod tytułem Nowe Szaty Króla. Film tak bardzo odbiegający od kanonu tejże wytwórni, że krytycy nie wiedzieli co mają z nim począć. Wiele osób stwierdzało, że wygląda bardziej jak produkcja z katalogu Looney Toons - fabuła była słabiutka, ale humor był doskonały. Postacie zaś, naprawdę ciekawe… ale to jedna z nich podbiła serca widzów. Wiecie, nadwornym głuptakiem/fajtłapą Disneya jest Goofy. Jakkolwiek darzę tę postać sympatią, jest on głupolem w sensie stricte. Nie jest trudno stworzyć humor a la Jaś Fasola. Za to stworzyć nową klasę idiotyzmu z samych gier słownych, to jest dopiero styl! I tutaj studio odpowiedzialne za Bambiego pokazało nam Kronka. Mojego osobistego bohatera. Wielki, dobroduszny kloc o IQ równym średniej temperaturze pokojowej. Ale jak można nie kochać gościa, który mówi: “Doskonałość jest super. Mama tak mówi. I mówi jeszcze ‘Nie rób tak, bo cię wyślę co cyrku’ [chwila zadumy] Ach, ten cyrk… Koniki.” Albo dialog: Yzma mówi - “Kronk, a ty wciąż nie łapiesz!”. A Kronk odpowiada po chwili rozmyślań - “A ty coś rzucałaś?” z pełną powagą w głosie. Piękne. I choć film był naprawdę dobry, serial o wdzięcznym tytule Nowa Szkoła Króla też jest godny szacunku i zasługuje na swoje grono miłośników. A co najlepsze, możemy oglądnąć sporo odcinków, dziękując serwisowi Kreskówki.tv za tę możliwość. Gorąco polecam!

Ślicznie się rozpisałem, ale zupełnie pominąłem jedną rzecz. Młodzież-. O co tutaj chodzi? Moja prywatna teoria dotycząca młodzieży- powstała po przeczytaniu książki Ricka Yanceya. Słowem, wierzę, iż sporo pisarzy, twórców, scenarzystów i ludzi odpowiedzialnych za media uważa, że Młodzież to taki oddzielny gatunek. Są to, według nich, organizmy całkowicie pozbawione rozumu i wyobraźni, tępe przeżuwacze płatków śniadaniowych które wchłoną z radością każdą papkę, byle by była ładnie zapakowana. Najgorsze jest to, że kiedy człowiek jedzie tramwajem, metrem czy busem wielokrotnie widzi potwierdzenie tej tezy. Dobra, wiem, zalatuje snobistycznie/elitarnie. Że niby co, ja nie byłem takim różowym głąbem chapiącym wszystko jak pelikan, aye? No, jak pamięć mnie nie myli, nie byłem. No, w każdym razie nie aż tak. Zamiast jednak generalnie wciskać całą młodzież do worka “pozbawionych własnego zdania owiec podążających w kierunku wskazywanym przez sztucznie budowane trendy”, uznałem że Młodzież należy podzielić na Młodzież- i Młodzież+. To dość łatwe, chociaż jak to bywa z takimi podziałami, zawsze znajdą się wyjątki. Czasem nawet liczne. Ale do tematu. Czymże jest Młodzież Minus? Ano tą grupą, która sama siebie nazywa młodzieżą, ale nikt inny nie bierze tego serio. Czyli dzieciarnia w przedziale wiekowym 12-16 lat. Czy coś jest z nimi nie tak? Przecież każdy przechodzi przez ten wiek - dlatego każdy powinien wiedzieć, jak bardzo podatnym na wpływy się jest w tym wieku. Strach przed odrzuceniem rówieśników i alienacją powoduje ślepe podążanie za trendami i modą, byle by nie wypaść “z obiegu”. Dlatego też ta grupa tak chętnie chwyta się Popularnej Papki, byleby czuć się członkiem grupy. Młodzież Plus, jak się pewnie domyśliliście, to ten drugi przedział wiekowy, tak mniej więcej od 18 do 20 lat. Są to ludzie którzy jakoś już ukształtowali swoje poglądy, swój styl i swoją osobowość, dlatego chwytają tylko tę Papkę, która dopasuje się do ich oczekiwań. Uff. Tak, wiem, filozofia za trzy grosze. Ale przecież do tego służą blogi, prawda?

No i na koniec, polecanka. Na serwisie Kreskówki.tv od miesiąca, codziennie puszczają jakiś film Disneya. I te nowsze i te praktycznie antyczne klasyki, jak Zakochany Kundel, Bambi czy perfekcyjnie Disneyowski Wielki mysi detektyw. Gorąco, gorąco polecam!

Dla tych, co nie chcą klikać w linki i co chcą je zobaczyć w lepszej jakości dźwiękowej i są tacy mili, by nabić mi wejścia na bloga, proszę klikać tutaj ;)

Komentarze


amnezjusz
   
Ocena:
0
Za Yattamana i inne anime z Polonii 1 (ha, "Tygrysia Maska" i "W Królestwie Kalendarza" też rządziły), Sznycla i przypomnienie Wheeled Warriors polecanka jak nic.

Dzięki za podróż do przeszłości!
25-02-2009 23:43
Rege
   
Ocena:
0
Visionaries (1 filmik z 1 linku) -najlepsza kreskówka ever! Jak miałem 4-5 lat tata przywiózł mi z Anglii. To i Thundercats, She-Ra the movie etc. etc. Mój pierwszy kontakt z językiem obcym.

I tak się zaczęło. Skonczyło się na byciu nauczycielem j.angielskiego, a potem wyjazdu do Anglii.

He he, bajki rulez!
25-02-2009 23:48
Saise
   
Ocena:
0
Ha, gdybym miał pomieścić wszystko w jednym tekście, to by był ździebko dłuższy ;) Tajemnicze Złote Miasta, Teknoman, Dinosaucers, Transformers, Cybersix (w czasach kiedy powstała ta kreskówka, była najpiękniejsza ever created. Nawet dzisiaj nie dalibyście wiary, że jest z lat '90) itd. etc. itp. ;)

Visionaries jest epickie.
Ale nie tak epickie jak Gargoyles!
25-02-2009 23:52
Brat_Draconius
   
Ocena:
0
Gargoyles są świetne. Nawet po tylu latach. A Transformers: The Movie z 1986 o niebo lepszy niż ten Baya. Takoż i wpis. Będzie polecanka :)
26-02-2009 01:18
nerv0
   
Ocena:
0
Wooooo!!!! No normalnie jak bym swoją biografię bajkowo animcową czytał. :) Polonia rządziła, swoją drogą niedawno gdzieś jeszcze widziałem w telewizji "Jeźdźców srebrnej szabli" i coś jeszcze, to był chyba Daimos!!! XD

PS. A panią Foster też bardzo lubiłem. :)
26-02-2009 11:09
Marigold
   
Ocena:
0
Kiedyś popełniłam podobny tekst, o bajkach swojego dzieciństwa tutaj.

A ostatnio robiłam sobie powtórkę z klasyki Disneya :) Robin Hood, Bernard i Bianka czy Arystokoty rządzą ;)
26-02-2009 14:17
akito
    ja też
Ocena:
0
"Kapitan Tsubasa" tak mnie powalił montażem i siłą emfazy, że zrobiłam mój pierwszy komiks. Kariery może z tego nie ma, ale niepospolita radocha, że jestem także "twórcą" nie tylko "biorcą".
26-02-2009 14:39
~NiezalogoKot Czytelniany

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja bym jeszcze do tego dorzucił niesamowitą i rewelacyjną kreskówkę polskiej produkcji "Opowieść pod strasznym tytułem". O wiele bardziej wyrafinowana niż "O dwóch takich...", z muzyką VooVoo. I wogóle genialna. Nawet kontynuację filmową miała ("Odwrócona Góra").
Jeszcze kilka lat temu oglądałem z młodszym rodzeństwem...
26-02-2009 15:23
markós
   
Ocena:
+1
Pamięta ktoś taką stacje jak Fox Kids? (dziś Jetix)
"Kleszcz", "Świat według Ludwiczka", "Łebski Harry" i wiele innych ;)

Na RTL7 były też inne świetne baki, które puszczono tylko po jeden sezon. Np "Wally" (nie pamiętam czy taki był faktyczny tytuł, ale chyba każdy wie o co chodzi) i też taka bajka, której tytułu nie pamiętam, a ktoś mnie może poratuje, mająca miejsce gdzieś w Arabii, o sułtanie (taki trochę przy sobie), który miał brata (mały, z czarna bródką i ogólnie taki wredota) co ciągle próbował zdobyć władzę. ;)
26-02-2009 15:38
Balgator
   
Ocena:
0
Dawno się nie spotkałem z taką lekkością pióra. Saise, zrób coś z tym i idź tą drogą. Świetny wpis :)
26-02-2009 16:56
amnezjusz
   
Ocena:
+1
Z RTL 7 to ja "Rocky'ego Łosia Superktosia" (i Timothy'ego Smokingowca) oglądałem nałogowo :P

Nie no, jak sobie teraz wchodzę na jutuba i oglądam intra do Dream Stone, Centurions, Extreme Dinosaurs, Bionic Six, Johnny'ego Questa, Wacky Races czy Hrabiego Kaczulli to łezka kręci się w oku :))
26-02-2009 16:59
~Saise z Pracy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Sułtanowy brat, wezyr, który chciał zdobyć władzę...
Może Iznogud?
26-02-2009 17:35
markós
   
Ocena:
0
O to to to ;D
26-02-2009 18:38
ment
   
Ocena:
+1
Genialne tłumaczenie: Nicponim. Serio, rzadko zdarza się takie dobre.
No a CalendarMen wymiatał!
26-02-2009 19:02
27383
   
Ocena:
0
A ja odbiegnę trochę od tematu kreskóek jakie oglądałem, bo ich raczej nie oglądałem:)
Moim zdaniem młodzież jest tak wychowywana, niekoniecznie przez rodziców, ale przez telewizję i kilku kolegów. Gdybym w wieku piątej-szóstej klasy podstawówki nie zainteresował się grami fabularnymi, karciankami i bitewniakami to pewnie wyrósłbym na takiego szarego młodziaka-. A tak dzięki temu poznałem ludzi starsyzch ode mnie, z uksztaltowanymi poglądami, z gustem i wogóle. Gdyby nie RPGi z pewnością nei byłbym teraz tutaj, a grałbym w jakąś denną gierkę na PS lub słuchał beznadziejnej muzyki. wszystko po to, by podążyć za stadem, za bydłem. Zauważyłem, że takim czymś kieruje się większość dzisiejszej młdozieży gimnazjalnej- "słuchamy techno, przeklinamy, nie czytamy książek, strzelanki są cool, a w strategie grają tylko debile (!) i kujony". No cóż, taka jest prawda. To, że słucham rocku i metalu nie jest zbyt dobrze przyjmowane wśród rówiesników. Na szczęście dwa-trzy razy w miesiącu wyrywam się z miasteczka i podążam do Olsztyna, gdzie giercuję w Magici, eRPeGi, itp. w normalnym towarzystwie.
Trochę się rozpisałem, ale uważam, że temat warty podjęcia dyskusji:)
26-02-2009 20:07
Saise
   
Ocena:
0
Thoctar: Cieszę się, że poza radosnymi wspominkami o cudownych kreskówkach ubiegłych epok ktoś dostrzegł również akapit poświęcony moim wypocinom poświęconym tematowi współczesnej młodzieży. Od razu uważam jednak, że źle do tego podchodzisz, głównie poprzez nieładną generalizację. Młodzież- nie oznacza od razu tępych i pozbawionych jakiejkolwiek wartości ludzi w młodym wieku.

Moim celem było wykazanie różnicy pomiędzy Młodzieżą- i Młodzieżą+ w kategorii odporności/tolerancji na medialną i sterowaną pulpę trendów i mód. Młodzież- ma tę odporność na bardzo niskim poziomie z powodów, które wymieniłem w tekście. Problem z Młodzieżą- pojawia się wtedy, kiedy wchodzi w wiek Młodzieży+, ale wciąż zachowuje się jak Młodzież-. Otrzymujemy wtedy tak zwane fachowo "Pokemony", czyli istoty u których człowiek nie spodziewa się wyrobionej osobowości i jakiś oznak indywidualizmu.

I tu pojawia się kolejny problem - to, że ktoś podąża na trendami/modami wcale nie musi oznaczać, że jest gorszy od innych. Może jej to odpowiada. Może ten styl jest też jej stylem. Może konformizm kulturowy/stylowy/osobowościowy jest dla tej osoby wygodniejszy. Dlatego, zaznaczam, jestem przeciwny piętnowania ludzi, jakkolwiek puści w moich oczach by byli (wiem, strasznie brzmi to zdanie...).

Doskonały przykład takiego smutnego rozumowania dałeś ty sam ;) Nie ma czegoś takiego jak Najlepsza Muzyka, a co pewne, nie ma muzyki która od razu daje ci metkę Debilitias, dlatego, że jej słuchasz. Sam nie cierpię Hip Hopu w całej jego okazałości, ale nie skreślam miłośników tego gatunku jako w pełni rozwinięcie osoby ludzkie. Oczywiście, sam jestem człowiekiem, i naturalnym jest, że podchodzę do tych osób z rezerwą, w końcu nie jestem świętoszkiem. Ale skreślanie ludzi i metkowanie a la "Idiota" dlatego, ze lubi do innego niż ja, to nie jest dobra droga.

Konkluzja: Młodzież- a Młodzież+ nie maja być określeniami pozytywnymi czy negatywnymi, gdyż nie zawierają w sobie oceny. To po prostu nazwa dla danego zjawiska. Młodzież- w moim rozumowaniu to po prostu istoty w wieku podatnym na każdy rodzaj perswazji. Młodzież+ to osoby w wieku, który wymaga już wyrobionej osobowość i własnego gustu. Amen :)
26-02-2009 21:16
27383
   
Ocena:
0
Nie wiem, może to ja żyję w takim środowisku, ale słuchając metalu jestem debilem. Lubię muzykę ostrą, metal i rock, a słuchając jej automatycznie podzcepiam sobie metkę idioty. Co do sprawy generalizowania- tak po prstu jest. Ucze się w gimnazjum, z dość niezłymi wynikami i łatką lenia patentowanego:) i nie mam szans, żeby nawet obronić swojego zdania na temat słuchanej muzyki. Niby nauczyciele pochwalają kogoś, kto ma odmienne gusta niż słuchanie wiertarki, ale jeśli ktoś nazywa mnie debilem z powodu takiego, a nie innego gustu to nie ma siły.

"I tu pojawia się kolejny problem - to, że ktoś podąża na trendami/modami wcale nie musi oznaczać, że jest gorszy od innych. Może jej to odpowiada."

Zrozumiałbym, żeby tak miało kilka osób. Ale jeżeli na 85-86 osób na moim roku 60 osób słucha "jedynego słusznego techno" to coś jest nie tak. A jeśli na te osiemdziesiąt kilka osób trzy osoby regularnie czytają książki to coś jest nie w porząsiu. Do tego dochodzi fakt, że w obronie "debila, który słucha gówna", za przeproszeniem wsyzstkich czulszych, nikt nie stanie to mamy świetny obraz młodzieży gimnazjalnej. I tu doszliśmy do największego problemu. Gimnazjum jest po prostu gettem, w którym ścina się wszystkie głowy wystające znad połowy. Nie ma zmiłuj- musisz być najlepszy z historii, biologii, fizyki i polskiego. Mi to nie pasuje i otwarcie przyznaję się do tego, iż nie będę ślęczał nad jakimiś bzdurnymi tkankami, które nie będą mi w życiu potrzebne.

Ale tak se to przemyślałem i po prstu stwierdziłem, że myślimy o dwóch innych rzeczach. Ty mówisz o nierozwiniętej gustowo młodzieży, ja o problemie z nią. Dlatego też porozmawiajmy nei przez pryzmat gustów, a przez pryzmat wad. Bo jeśli o wadach się rozmawia, to łatwo je wyeliminować.
26-02-2009 22:50
Saise
   
Ocena:
0
Tak tak, ale to nie jest za bardzo powiązane z moim wpisem xD O to mi chodzi. Moze jak znowu walne sobie litr Red Bulla czy dowolnego innego nazwanego odpowiednika, to skroję tekst na temat wadliwości współczesnej młodzieży. Ale mi chodziło tylko i wyłącznie o wgląd w te grupę społeczna z punktu widzenia przyswajania papy.
26-02-2009 23:10
Senthe
    Problem egzystencjalny
Ocena:
0
O kurcze. Aż się zaciekawiłam: a jeżeli mam 15 lat i nie wchłaniam Papy, wręcz przeciwnie, bo akurat nieszczególnie popularną kilkudziesięcioletnią SF i Beethovena - co wtedy? Jeżeli mam własny gust, mimo iż nie powinnam? "Jestem inna niż wszyscy"?! Stanowię Młodzież Zero? Muszę to wiedzieć.
27-02-2009 12:51
Saise
   
Ocena:
0
Cytat z tekstu Senthe:
"To dość łatwe, chociaż jak to bywa z takimi podziałami, zawsze znajdą się wyjątki. Czasem nawet liczne."
27-02-2009 13:54

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.