» Blog » Koralina
14-03-2009 01:47

Koralina

W działach: Takietam... | Odsłony: 18

Koralina
Co by nie stracić smaku i klimatu, pisane do soundtracka z Coraliny (który to OST gorąco polecam)!

Moje szczęście nie zna granic - w każdym razie, nie znało granic wczoraj. W samo południe zawitałem w kinową salę, by z wypiekami na twarzy obejrzeć Koralinę w trójwymiarze. I nie dość, że udało mi się ominąć reklamy, to na dodatek na premierowej, ogromnej sali wyposażonej w słusznej postury ekran, byłem praktycznie jedynym widzem. Cóż za radość! Ominęła mnie przyjemność bytowania ze szkolną wycieczką, czy wsłuchiwanie się w proces masowego pochłaniania popcornu. Spokojnie więc mogłem zanurzyć się w fotel, oczyścić umysł ze wszelkich dziennych spraw i dać się porwać magii kina. Nie miałem najmniejszych wątpliwości, co do jakości Koraliny w każdym jej aspekcie. Fabuła na podstawie noweli Neila Gaimana? No, to musi być co najmniej dobra. Reżyseria Henry’ego Selicka, człowieka odpowiedzialnego za tchnięcie życia w Nightmare Before Christmas? Jak dla mnie, to referencja najwyższej klasy. Z solidnymi oczekiwaniami przystąpiłem do seansu.

I nie zawiodłem się. Powiedzmy sobie wprost, by nie było nieporozumień - Koralina jest filmem dla dzieci, tak jak i książka była stworzona dla młodszych odbiorców. I tu zaczyna być pysznie, bo chociaż jest dla dzieci, nie jest infantylna czy prosta. Posiada morał, ale nie uderza nim po twarzy ani nie próbuje z kaznodziejską manierą wciskać nam łzawych prawd. I co najważniejsze, robi to wszystko z klasą, omijając próby stosowania cynicznego humoru, którym przesycone są współczesne animacje. Jeżeli tych oczywistych zalet wciąż mało, dodajmy, iż jest to horror fantasy dla dzieci, który powoduje ciarki i buduje napięcie bez wylewanie nawet kropelki krwi. Nawet dorośli będą czuli dreszcz podczas niektórych scen, ba, nawet przerażających napisów początkowych! Jest to opowieść jakich ostatnio brak w kinach - lekka, acz trzymająca w napięciu. Dla dzieci, ale też dla każdego, który lubi troszkę grozy i fantastyki. Jest po prostu miodna! Dorzućmy do tego jeszcze dwie rzeczy. Jeden - animacja poklatkowa! Zamiast fajerwerków generowanych komputerowo, powiew świeżości w postaci tak archaicznej, żmudnej i dającej cudowne efekty techniki! Dwa - absolutnie cudowna, budująca groteskową atmosferę muzyka, brzmiąca jak jazz na ostrych prochach. Jeszcze raz gorąco polecę soundtrack.

Ha, wypisałem wnioski, a niektórzy pewnie nie wiedzą, o co chodzi w filmie. Historia jest pozornie prosta, i zaczyna się jak klasyczna bajeczka dla dzieci. Ot, nasza bohaterka, tytułowa Koralina, jest nieszczęśliwa. Ciężko zapracowani rodzice nie dostrzegają jej potrzeb i smutku, traktują ją przedmiotowo. Na dodatek zmuszona była do przeprowadzki, które to wydarzenie odcięło naszą biedną bohaterkę od swoich przyjaciół. Dom, w którym zamieszkali, posiada kilka mieszkań - a lokatorzy każdego z nich są, mówiąc eufemicznie, lekko stuknięci. Rosyjski treser myszy z wielkim marzeniem. Dwie stare primadonny żyjące wspomnieniami. I skrzywiony (dosłownie) młody chłopak z sąsiedniego domostwa. Żeby dopełnić tę czarę goryczy, ciągle pada a ogród wygląda jak coś, co wyrosło na dnie śmietnika. Gdy więc odkrywa tajemnicze drzwiczki prowadzące do dziwacznego, acz radosnego świata, nie potrzebuje dodatkowej zachęty, by przez nie przejść. A ów cudowny świat jest piękny, bogaty i jakże pozytywny! “Alternatywni” rodzice kochają ją wielce i poświęcają jej swoją uwagę, ogród pięknie kwitnie przedziwnymi kwiatami, a sąsiedzi nie są szaleńcami, lecz prawdziwie przedziwnymi, acz pociesznymi postaciami. Jedyna dziwna rzecz, to oczy mieszkańców owej bajecznej krainy - w miejsce gałek ocznych, mają bowiem wszyte guziki. By Koralina mogła na zawsze pozostać w tym rajskim świecie, będzie musiała… a, przecież wam tego nie zdradzę. Całą resztą odkryjcie sami, a ja opakuję to w jedno zdanie: Nic w owym alternatywnym świecie, nie jest tym, na co wygląda.

Podsumujmy! Dostajemy prawdziwą bajkę! Nie żadne tam parodie czy “humorystyczne” komedyjki. Po żenujących “sequelach” (takich jak Madagaskar 2 czy Polowanie na misia 2) jest to prawdziwy oddech pośród animacji. Tutaj mamy baśń, i basta! I to taką najprawdziwszą, z mroczną atmosferką, lekką grozą, ciekawymi postaciami i lekkostrawnym morałem. Wszystko to opakowane w świetną animację i czarującą muzykę. Nawet polski Dubbing jest całkiem w porządku, nie wyniszcza sensu wypowiedzi i nie przekłamuje sentencji. Film polecam ciepło każdemu, kto chciałby oglądnąć bajkę pełną gębą, a nie jakieś popłuczyny polegające na nieustannych gagach. Oby więcej takich dzieł!

Kliknij, a będę się cieszył! xD No dobra, tym razem nie miałem innego sposobu, na zmuszenie was do wejścia na mojego blogaska.
3
Notka polecana przez: Erykz, Freya25, Siman
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Siman
   
Ocena:
0
"absolutnie cudowna, budująca groteskową atmosferę muzyka, brzmiąca jak jazz na ostrych prochach."

Jazz na prochach to acid jazz. ;) A ja lubię taki jazz. Sprawdzę, z pewnością.

Koralina jako film będzie musiała jeszcze poczekać, bo w Lublinie Cinema City nie wprowadziło go w tym tygodniu. :/
14-03-2009 02:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.