» Blog » Jak wytresować Smoka - coś na kształt recenzji...
22-04-2010 12:08

Jak wytresować Smoka - coś na kształt recenzji...

W działach: Filmoteka | Odsłony: 156

Jak wytresować Smoka - coś na kształt recenzji...

[Muzyka do czytania poniższego tekstu - naturalnie z filmu!]

 

Poprzednia notka lekko wyraziła moją niewyobrażalną podnietę względem filmu „Jak wytresować smoka”, ale nie wystarcza mi to – nadszedł czas na recenzję pełną gębą z dodatkowymi akapitami od serca. Z początku miałem skroić jakiś zgrzebny tekst, posłać do redakcji, dać wolną rękę na poprawki i sru! Jednakowoż uznałem iż blog pozwala na nieco większą frywolność językową jak i tematyczną, a że będzie bardzo subiektywnie i na pewno nie raz, nie dwa razy odbiegnę od meritum... Po prostu blog wydaje mi się lepszym nośnikiem moich płaskich przemyśleń! Ot, dość tłumaczeń, czas na gęste!


„Jak wytresować smoka” jest filmem genialnym. Obiektywnie? Jest filmem bardzo solidnym. Czemu więc uzyskuje tak wysokie noty (obczajcie IMDB albo RottenTomatoes!)? Czemu wielkie rzesze fanów ronią łzy rozkoszy i już ostrzą sobie szpony na DVD (które będzie w Lipcu – Woot!)? Ba, czemu ja ronię owe łzy, pięciokrotnie oglądam ten film w kinie i dnia przetrwać nie mogę bez jakiegoś posmaku z filmu? Jak to jest, że film w gruncie rzeczy nie posiadający żadnego GENIALNEGO elementu budzi taką radochę?


Mam kilka teorii. Ale zanim do tego przejdziemy, trochę mięska, czyli o czym to to traktuje? Ano jest taka wioska, Berk się nazywa, w której żyją odważni, muskularni i wojowniczy wikingowie. Doskonałą kondycję fizyczną utrzymują dzięki regularnym ćwiczeniom polegającym głównie na walce ze smokami – a tak, smoki to poważne szkodniki, owce kradną, domy palą, no po prostu dopust Boży, poratuj Odynie. Na tle tego wszystkiego dostajemy naszego bohatera o wdzięcznym imieniu Czkawka (Hiccup), który wygląda jak podrzutek z innego świata – chudy, niski, wątły, z drygiem do mechanizmów i z dziwaczną manierą aktualnego myślenia przed działaniem! Dla Wikingów, preferujących Atak Frontalny jako panceum na wszelkie bolączki, coś takiego zwyczajnie nie przejdzie. Trudno się więc dziwić iże młody Czkawka jest społecznym wyrzutkiem. Ale co tam, żeby nie było za sielsko dorzućmy do tego fakt, że Czkawka jest synem Stoicka Ważkiego (Stoick the Vast), przywódcy klanu, wikinga o ogromnej posturze, sile, odwadze, zawziętości i słuszności swoich racji.

Jedyną szansą dla Czkawki jest ubicie smoka – tylko wtedy udowodni swoich pobratymcom, że nie jest totalnie bezużyteczny, że tak jak Oni jest wikingiem z krwi i kości. I tutaj zaczyna się zabawa, bo kiedy udaje mu się ustrzelić smoka z wyrzutni bolasów (tym, którzy nie wiedzą czym jest bolas, gorąco współczuje ;) ) co daje mu wielką szansę odmiany swojego losu! Tym bardziej, że smok którego ucapił to nie byle szysz, ale najrzadszy i najniebezpieczniejszy ze wszystkich gatunków! Respekt na dzielni gwarantowany! Gdyby tylko Czkawka go ubił, co, jak słusznie podejrzewacie, nie udaje mu się – ma zbyt miękkie serduszko, czy coś w te mańkę. Zamiast wyciąć ofierze serce puszcza ją wolno, by całkowicie popaść w fascynację smokami i poświęcić się próbie ich zrozumienia i nawiązania kontaktu.

 

 


I tak już za dużo napisałem, ale są to rzeczy na tyle oczywiste z samych trailerów, że nie czuję się winny spoilerowania. Historia jest prosta, ale nie prostacka – mamy niby wszystkie znane nam klisze (o czym już wspominałem w poprzedniej notce). Konflikt i niezrozumienie Syn-Ojciec, strach przed tym, czego nie rozumiemy, nieprzystosowany do otoczenia outcast i wreszcie motyw Od Zera do Bohatera, wszystko zawinięte w zgrabny zestaw i sprawnie podany na gustownej zastawie. I teraz zaczyna się metafizyka. Każdy element filmu jest Bardzo Dobry. Nie genialny, ale bardzo dobry. Muzyka ślicznie akcentuje postępujące na ekranie wydarzenia i zdecydowanie pomaga wyzwolić w widzu właściwe emocje. Animacja jest wyborna, zastosowanie trójwymiaru najlepsze dotychczas widziane na srebrnym ekranie, sceny powietrznych walek (WPW!) trzymają w napięciu, smoki są oryginalne, barwne i unikalne. Słowem, każdy pojedynczy element składający się na film jest zwyczajnie bardzo dobry – a film jako całość jest zwyczajnie genialny, ot, suma części jest czymś więcej niż poszczególne elementy się na ów sumę składające.


Podejrzewam, że ten Bardzo Dobry Film otrzymuje ocenę Genialnego Filmu dzięki Zaskoczeniu, Tajmingu i Balansie – słowem, „Jak wytresować smoka” jest niczym doskonale wyszkolony ninja! Pierwszy element, zaskoczenie zadziałał po prostu miażdżąco. Po pierwsze, trailery nie zawierały zgodnie z trailerową tradycją najlepszych scen z filmu, były wręcz zaledwie uwerturą to rozkoszy czekających nas w kinie. Po drugie, po pasmie średniawych filmów wytwórni Dreamworks większość spodziewała się raczej czegoś przeciętnego, albo co najwyżej poprawnego. Po trzecie, Dreamworks = Zlepek Gagów – to oni praktycznie zmonopolizowali ten, hrm, gatunek – komedie animowane opierające się nie na sile postaci czy fabuły, lecz na jak najliczniejszych (dowciapnych, naturalnie) nawiązań do kultury popularnej. Jak się okazało, nie tędy droga (a dokładniej – ile można!).


Drugim elementem wpływającym na doskonały odbiór filmu jest tajming, znaczy się umiejscowienie go na naszych ekranach w czasie animowanej posuchy. Po wszelakich Planetach 51 czy innych Muchach, Małpach, Odbytach w Kosmosie film aktualnie działający dzięki swojej fabule i czarującej palecie bohaterów był wręcz olśniewający! Nareszcie Dreamworks poszło po rozum do głowy i uznało, że czas stworzyć sięgnąć po stare i sprawdzone metody tworzenia bajek, bajek, które naprawdę są dla dzieci, a nie „dla dzieci mamy dowcipy o pierdzeniu, a dla dorosłych teksty z terminatora”.


Trzecim elementem ninjutsu tego filmu jest balans. Idealny balans wszystkiego – brzmi magicznie? BO jest magicznie. „Jak wytresować smoka” robi wszystko tak gładko, tak nienachalnie i tak naturalnie, że już sama realizacja tego faktu jest praktycznie orgazmialna. Morał jest oczywisty, ale nienachalny, postacie są naturalne (choć przerysowane) i bardziej, huh, żywej niż jeden żywy aktor (patrzę na ciebie Nicolasie „One Face” Cage!), a fabułka zapewnia nam bogaty wachlarz emocji – od radości, po strach aż do skrajnego, wyciskającego soczek z serduszka wzruszenia. Ba, idealną równowagę widać nawet w całym procesie nawiązywania przyjaźni Szczerbatek/Czkawka – żadnej miłości od pierwszego wejrzenia, ale solidny kawał pracy włożony w budowę solidnej relacji.


Piszę i piszę a wszystko sprowadza się do tego, że Dreamworks stworzył dzieło w moich oczach praktycznie na poziomie Pixara, a to jest osiągnięcie niewyobrażalne w swojej skali! „Jak wytresować smoka” ma wszystko, po prostu wszystko, by zadowolić każdego widza, nawet najwybredniejszego. Jest akcja, jest walka, jest motwym romantyczny, jest przyjaźń, jest strach, jest humor, no i nie zapominajmy o wikingach i smokach. Dzieci pokochają kolorowe i bajkowe smoki oraz samego Szczerbatka (Toothless'a) który jest tak słodki, że po wyjściu z kina byłem smutny, że nie mogę mieć naprawdę takiego zwierzaka – a nie jestem żadnym tak smokofilem! Dorośli zaś docenią bombową animację, sarkastyczny humorek i sympatyczną i gładko poprowadzoną historię – Szczerbatka zresztą też pokochają, szczególnie jeżeli mają w domu kota, względnie psa.


PS: Ok. Kiedy czytam recenzję i opinię w necie szerokim napotkałem kilka komentarzy mówiących o tym, że „To nie są smoki, to Qur-Vaa jakieś pokemony tazo są!”. Bogowie, ludzie, luz sobie wrzućcie – smoki nie istnieją (niestety, chlip chlip!) i każdy może je sobie wyobrażać jak zechce! Naturalnie istnieje pewien kanon wyglądu i zachowania smoka, ale nie jest on przeca jakimś Świętym i Jedynym wyznacznikiem absolutnej prawdy, do jasnej anielki! Smoki zaprezentowane zarówno w serii książek (na którym – dość lekko – wzorował się film. Było nie było, jest „adaptacją”) jak i w samym filmie są bardziej zwierzętami niż epickimi, mitologicznymi stworzeniami o niewyobrażalnej mocy, mądrości i chwale. Ot, są po prostu zwyczajnym gatunkiem zwierzątek, a raczej ich szeroką rodzina o bogatej liście krewnych i znajomych. Co osobiście bardzo mi się podobało, każdy smok jest przez to wysoce unikalny, każdy prezentuje fajne umiejętności. A Nocna Furia to już czysta rozkosz (aż mam ochotę na sesji wykorzystać – ten jazgot banshee tuż przed uderzeniem ów kulą plazmy – czysta zgroza).


Słowem – jeszcze nie byłeś w kinie na „Jak wytresować smoka”?

Napraw ten błąd. Prędko.

Komentarze


Marigold
   
Ocena:
0
"Z początku miałem skroić jakiś zgrzebny tekst, posłać do redakcji, dać wolną rękę na poprawki i sru! Jednakowoż uznałem iż blog pozwala na nieco większą frywolność językową jak i tematyczną, a że będzie bardzo subiektywnie i na pewno nie raz, nie dwa razy odbiegnę od meritum... Po prostu blog wydaje mi się lepszym nośnikiem moich płaskich przemyśleń"

I tak trafiłeś na główną :P
22-04-2010 13:48
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tak, poza faktem, że to nie zlepek gagów, to fakt, że nie przyspieszono motywu zawiązywania przyjaźni między chłopakiem a smokiem, jest wielką zaletą filmu.
22-04-2010 15:08
Amanea
    Ah i oh...
Ocena:
+1
Chciałam pisać coś od siebie na temat tego filmu, ale absolutnie zgadzam się ze wszystkim co napisane tu i nic nowego od siebie chyba nie mogłabym dodać.

Mam nadzieję, że ci, którzy jeszcze w kinie na tym nie byli, po przeczytaniu Twojej recenzji czym prędzej pójdą. Jak ktoś nie chce sam, to ja potowarzyszę i piąty raz... xD

Pozdrawiam,
A.
22-04-2010 15:28
Charger
   
Ocena:
0
W ostatni piątek zastanawiałem się czy wybrać się na ten film. Niestety wylądowałem na "Starciu Tytanów". Czas nadrobić tą stratę :P
22-04-2010 16:39
Canela
   
Ocena:
0
Byłam na nim wczoraj i mnie zachwycił. Fabuła, jak fabuła, ale Szczerbatek! Kto by pomyślał, że ze smoków są takie słodziaki ;) A jego zachowanie i charakter były w większości wzorowane na kotach, w pewnych momentach dosłownie jakbym widziała mojego czarnego futrzaka :)
22-04-2010 18:17
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
to super szczerbatek super smoki łał to film dla ziomuw to na koncu slowo wiecie ze jest gra jak wytresowac smoka






24-05-2010 15:10
~Manuelka

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ten film jest naprawde genialny. Nigdy nie myślałam, że DreamWorks może jeszcze czymś zaskoczyć. Historia odkrywcza nie jest, ale film jest po prostu świetny. Wierne oddanie szczegółom wywarło na mnie ogromne wrażenie. Widać było każdą łuske u smoków, deseń i odcień. Sam Szerbatek był przecudny. Kocham ten film i mam nadzieje, że zobacze go jeszcze nie raz ;)
06-07-2010 00:55
~Grzech111

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Jak wytersować smoka" według mnie, i chyba każdego kto oglądał ten film, jest genialny ^^.
Płynna animacja, dobra fabuła, słodkość Szczerbatka (:D), humor, watek miłosny to wszystko jest jak genialna sałatka owocowa z serkiem feta po prostu mniam. Polecam tą bajke dla każdego jeżeli nigdy jeszcze nie oglądałeś tej bajki to jak najszybciej nadrób straty :). Osobiście chyba kupie se PS3 by pograć w gre "Jak wytresować smoka" by móc przeżyć to jeszcze raz sterując głównym bohaterem xD
13-04-2011 19:52
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nakręćcie jak wytresować smoka 2 pliz bo jak nie to nie wiem co zrobię
28-05-2011 19:26
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
zgadzam sie z grzechem111 to super bajka moge ja oglondac 100 razy ale poprosmy zeby nakrencili nam JAK WYTRESOWAC SMOKA 2 a w internecie tez gram w ta gre wiecie jaka ja wytresowac smoka ja hce jak wytresowac smoka 2 w tez chcecie to proscie zeby nakrencili ja hce jak wytresowac smoka 2 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!
28-05-2011 19:32
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
07-04-2012 16:53
~Nana Wakagimi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Będzie druga część, ale dopiero za rok-dwa lata :/
27-01-2013 02:11

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.